Nie sądziłam, że kiedyś tu powrócę...
Życie niestety biegnie tak szybko, że człowiek nie ma czasu usiąść przemyśleć swojego życia i nawet opisać to na blogu.
Ten rok w moim życiu był wyjątkowy z różnych względów. Na początku zacznę od tego, że w tym roku straciłam babcię i dziadka, kilka miesięcy po sobie. Dziadek miał już swoje 90 lat, więc wiadomo troszkę przeżył no i jakkolwiek to zabrzmi nie była to wielka tragedia, wiadomo smutek, jednak taka jest kolej rzeczy, trzeba żyć dalej. Nikt jednak nie brał pod uwagi tego, że zaraz do niego dołączy babcia. Babcia była 13 lat młodsza od dziadka...
Do czego zmierzam, a mianowicie do żałoby. Według zasad ustawionych, w sumie nie wiadomo przez kogo powinnam 3 miesiące, chodzić ubrana na czarno i Broń Boże iść na jakąś imprezę. No dobra...
A 3 miesiące i jeden dzień później już mogę żyć normalnie? Czy to nie jest śmieszne?
Żałoba to jest czas kiedy każdy na swój sposób przeżywa odejście bliskiej osoby.
W moim przypadku wygląda to tak, że nie mam problemu z tym, aby iść na imprezę, bawić się, wręcz potrzebuje tego do odreagowania tego co siedzi we mnie głąb. A co siedzi? Niedowierzanie, dla mnie czas tych "3 miesięcy" jest czasem w uwierzenie, że babci naprawdę już nie ma.
Dziadkowie mieszkali w swoim własnym domu, dość dalej od nas. Od czasu tego jak ich nie ma, chce się tam wybrać, zobaczyć pusty dom, aby uwierzyć w to się stało.
Może jestem dziwna ze swoimi poglądami, ale nie lubię ludziom tłumaczyć się czemu chodzę ubrana na czarno, bądź nie tańczę, nie potrzebuje użalania się nade mną, to nic nie pomaga.
Moim zdaniem liczy się modlitwa...
Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowy Roku!